Rowerem przez Europę (część 17)

Wyprawa Ósma (1998 rok , 29 dni , 3330 km) - część III

Dzień dwudziesty pierwszy (22.07 - środa) - 130km.

Dojeżdżam do Helsingborg. Tutaj przeprawiam się promem do Helsingor, już Danii. Hollerod, Frederikssund, Skibby, Tollose. Koło drogi rosła czereśnia. Prawie czarne owoce rozpływały się w ustach.


Dzień dwudziesty drugi (23.07 - czwartek) - 130km.

Slagelse, Korsor. W planie było przepłynięcie teraz promem na Fionię. Promu jednak nie ma, za to jest autostrada i linia kolejowa. Nie chcę się tędy pchać, więc postanawiam przepłynąć promem na wyspę Langeland. Lohas, Tranekaer, Rudkobing. Teraz przejazd mostem na wyspę Tasinge, a potem na Fionię. Svendborg, Faborg.


Dzień dwudziesty trzeci (24.07 - piątek) - 120km.

Harby, Assens, Middelfart, Kolding, Taps, Christiansfe, Haderslew. Lewy pedał rozleciał się na proszek. Nawijam na bolec kabelek i w ten sposób dojeżdżam aż do domu. Po drodze chcę ściągnąć pedał z jakiejś porzuconej ruinki. Nie da się jednak odkręcić śrub.


Dzień dwudziesty czwarty (25.07 - sobota) - 100km.

Abenraa, Krusa i już granica z Niemcami. Celnik pyta się dokąd jadę i ile dni będę w Niemczech. Każe pokazać pieniądze. Pokazuję marki. Krzywi się. Wyciągam wiec dolary, które wziąłem na czarną godzinę. Wszystko w porządku - mówi do mnie. Mogę jechać dalej. Flensburg, Schleswig, Eckenförde, Kilonia. W Niemczech czuję się jak u siebie w domu. Można wreszcie dobrze pojeść.

Dzień dwudziesty piąty (26.07 - niedziela) - 160km.

Bordesholm, Neumünster, Hamburg, Gesthaht. Z Hamburga ledwo co wyjechałem. Najpierw wjechałem do portu, później musiałem jechać ścieżkami rowerowymi.


Dzień dwudziesty szósty (27.07 - poniedziałek) - 160km.

Lauenburg, Boizenburg, Ludwigslust, Karstädt, Perleberg, Kyritz, Wusterhausen, Bückwitz. Coraz gorzej się jedzie, ponieważ zaczynają przepuszczać wałki.


Dzień dwudziesty siódmy (28.07 - wtorek) - 110km.

Nauen, Berlin, Werneuchen.


Dzień dwudziesty ósmy (29.07 - środa) - 110km.

Bad Freienwalde i już granica. Przechodzę tutaj szczegółową kontrolę. Muszę wszystko wypakować. Cedynia, Chojna, Gryfino.


Dzień dwudziesty dziewiąty (30.07 - czwartek) - 160km.

Babigoszcz, Wolin i wreszcie w domu.

Napisał Jarek Kosoń

To już koniec moich wypraw. Zacząłem teraz biegać.