Rowerem przez Europę (część 12)

Wyprawa Szósta (1997 rok , 41 dni , 4920 km) - część III


Dzień dwudziesty pierwszy (13.07 - niedziela) - 130km.

W południe docieram do Rzymu, a później do Watykanu. Papieża nie widziałem. Może spóźniłem się na audiencję generalną, a może Papież był na wakacjach? Po pewnym czasie ruszam dalej w stronę Cassino. Marino, Castel Gandolfo, Albano. Ciągle w górę i w dół, tak że w końcu decyduję się zjechać nad morze. Tutaj jest już równy teren. Za Aprilią odpoczynek.


Dzień dwudziesty drugi (14.07 - poniedziałek) - 130km.

Terracina, Gaeta, Formia. Gaetę skojarzyłem sobie z "Akwarium" Suworowa. Gdzieś po drodze kupuję arbuza i do końca dnia pałaszuję go ze smakiem.


Dzień dwudziesty trzeci (15.07 - wtorek) - 120km.

Pozzuoli, Neapol, Portici, Ercolano, Torre del Greco, Torre Annunziata, Pompea. Po drodze mijam Wezuwiusz. W Pompei punkt zwrotny wyprawy. Kieruję się teraz na północ, w stronę Cassino. Jeszcze raz Torre Annunzjata, później Acerra i Aversa. Z bliska oglądam Wezuwiusz. Jadę bocznymi drogami, ale jakoś udaje mi się nie zabładzić.


Dzień dwudziesty czwarty (16.07 - środa) - 100km.

Capua, Cassino, Venarfo.


Dzień dwudziesty piąty (17.07 - czwartek) - 160km.

Teraz jadę na wschodnie wybrzeże Włoch. Po drodze góry, więc nie oczekuję szybkiego tam dotarcia . Czekała mnie jednak miła niespodzianka. Okazuje się że góry są, ale droga jest płaska. Kilkanaście tuneli załatwiło sprawę. Niektóre były bardzo długie. Samochody wydawały w nich dźwięk lecącego samolotu. Już na wybrzeżu mijam Francavillę, Pescarę i Rossetto d'Arbuzzi.


Dzień dwudziesty szósty (18.07 - piątek) - 160km.

Gulianova, San Benedetto del Tronto, Porto S. Giorgo, Civitanova Marche, Porto Recanati, Ancona, Falconara, Marittima, Senigallia, Fano.


Dzień dwudziesty siódmy (19.07 - sobota) - 110km.

Pesaro, Riccione, Rimini. Idę długo pod górę, aby dotrzeć do San Marino. Z powrotem długi zjazd do Rimini, później Cesantino i Cervia. Późną nocą zatrzymuje mnie policja. Rwałem właśnie jabłka przy drodze. Może były one czyjąś własnością? Wyrzucam je więc dyskretnie po jednym do rowu. Policjant maca worek w którym wiozłem dobytek. Myślał chyba, że jest pełen jabłek. Pokazuję jedno jabłko mówiąc że tylko to urwałem. Po sprawdzeniu dokumentów puszczają mnie wolno. Gdy odjechali pozbierałem oczywiście owoce z rowu.


Dzień dwudziesty ósmy (20.07 - niedziela) - 110km.

Ravenna, Taglio di Po, Contarina.


Dzień dwudziesty dziewiąty (21.07 - poniedziałek) - 160km.

Dojechałem do Wenecji, przejeżdżając przez długi most. Mestre, Mira, Padwa, Vizenza, S. Bonifacio.


Dzień trzydziesty (22.07 - wtorek) - 110km.

Verona, Ala, Rovereto, Trento. Zatrzymuję się na noc w jakiejś winnicy.


Napisał Jarek Kosoń

Wyprawa Szósta - część IV