Rowerem przez Europę (część 13)

Wyprawa Szósta (1997 rok , 41 dni , 4920 km) - część IV


Dzień trzydziesty pierwszy (23.07 - środa) - 130km.

Budzę się wcześnie rano. Gdy pakuję się, jakiś Włoch przechodzi obok pozdrawiając mnie. Bolzano, Chiusa, Bresanone, Vipiteno. Wspinam się na przełęcz Brenner i tam przekraczam granicę z Austrią. Jakiś celnik prosi mnie żebym pokazał czy mam sprawne światła. Nie mam, ale mówię że nie będę jechał. Idę aż znika z oczu granica. Potem oczywiście jadę. Światła zepsuły się kilka dni wcześniej, ale jakoś sobie radzę. Do tyłu przyczepiam dwa duże czerwone światła odblaskowe, a do przodu światło odblaskowe białe. Jeżeli chodzi o widoczność to jakoś widzę drogę. Najgorzej jest z oślepiającym światłem samochodów jadących z przeciwka.


Dzień trzydziesty drugi (24.07 - czwartek) - 100km.

Dojeżdżam do Innsbrucka. Granicę z Niemcami przekraczam w Scharnitz. Po drodze ostro pod górę. Mittenwald, Bad Kochel.


Dzień trzydziesty trzeci (25.07 - piątek) - 120km.

Geretsrid, Monachium, Fresing, Moosburg, Landshut.


Dzień trzydziesty czwarty (26.07 - sobota) - 90km.

Ganacker, Deggendorf, Regen.

Dzień trzydziesty piąty (27.07 - niedziela) - 80km.

Zwiesel, Bayerisch Eisenstein i w Żeleznej Rudzie przekraczam granicę z Czechami. Klatovy, Svihov, Prestice.

Dzień trzydziesty szósty (28.07 - poniedziałek) - 100km.

W Pilznie wjeżdżam na drogę którą już kiedyś jechałem. Rokycany, Zdice, Beroun. Zostaję na noc tuż pod Pragą.


Dzień trzydziesty siódmy(29.07 - wtorek) - 150km.

Zaliczam Pragę i jadę do Melnika. Tutaj wysyłam karkę do lokalnego dziennika - "Głosu Szczecińskiego". Jest przecież czym się pochwalić. Zaowocowało to wywiadem ze mną. Libechow, Litomerice, Usti, Decin, Hrensko i już granica z Niemcami. Bad Schandau, Königstein.


Dzień trzydziesty ósmy(30.07 - środa) - 100km.

Drezno i Meißen, gdzie wjeżdżam znowu na drogę którą kiedyś jechałem. Großenheim, Elsterwerda. Chciałem jechać do Berlina, ale po kilku kilometrach zawróciłem w stronę Cottbus.


Dzień trzydziesty dziewiąty (31.07 - czwartek) - 120km.

Senftenberg, Drebkau, Cottbus, Peitz, Lieberose, Friedland, Beeskow.


Dzień czterdziesty (01.08 - piątek) - 210km.

Müllrost i już granica z Polską we Franfurcie nad Odrą. Niestety granica jest zamknięta. Nie wiem jeszcze dlaczego. Od początku wyprawy nie oglądałem telewizji i nie czytałem prasy. Dlatego nie wiedziałem, że w Polsce jest powódź stulecia. Dowiedziałem się o tym dopiero po przyjeździe do domu. Jadę do następnego przejścia granicznego w Kostrzyniu. Dojeżdżam do mostu granicznego. Przejście niestety też jest zamknięte. Ktoś kontroluje moje dokumenty dziwnie patrząc się na mnie. Jadę dalej na północ. W końcu gdzieś przekroczę granicę. Wriezen, Bad Freienwalde, Oderberg, Angermünde, Schwedt. Tutaj też granica zamknięta. Jadę więc dalej do przejścia granicznego w Lubieszynie. Tam nie ma już Odry. Koło Gartzu zatrzymuje mnie straż graniczna. Dziwią się gdzie jadę. Mówią, że tuż obok w Rosówku jest przejście graniczne. Nic o tym nie wiedziałem. Szybko jadę tam i po pół godzinie jestem wreszcie w Polsce. Kołbaskowo, Szczecin, Morzyczyn. Jest już dzień. Postanawiam nie spać, lecz jechać dalej.


Dzień czterdzieści pierwszy (02.08 - sobota) - 90km.

Stargard Szczeciński, Łęczyca, Maszewo, Goleniów, Babigoszcz, Parłówko, Wolin, i wreszcie w domu.

Napisał Jarek Kosoń

Wyprawa Siódma